Mówiłam wam kiedyś, że mój talent plastyczny jest równy liczbie zero? Nie? Och, widocznie zapomniałam o tym wspomnieć, ale teraz mówię wam to otwarcie; nie potrafię rysować! Nigdy nie potrafiłam, ale co robiłam? Rysowałam! Kiedy miałam siedem lat założyłam własny brulion, pełen był rysunków, krótkich notatek z wyjazdów i wycieczek. Tych krzywych kreseczek nie mogę nazwać arcydziełami, ale sprawiały mi radość. Teraz też odkryłam w sobie pięcioletnie dziecko, które z uśmiechem zaczęło tworzyć swoje twory na czystych kartkach.
Dowód w postaci zdjęcia. *Nie oceniajmy mojego kunsztu malarskiego. Wszyscy wiemy, że był beznadziejny.* |